Charakterystyczna sylwetka zakonnika w kapturze od dziesięcioleci przykuwa uwagę podróżników, którzy odpoczywają nad Morskim Okiem. Dla niektórych to tylko bezimienny wierzchołek. Dla innych szczyt górskich marzeń. Są też tacy, którzy swoją przygodę ze wspinaniem zaczęli właśnie od tego tatrzańskiego klasyka.
Mnich – wierzchołek w Tatrach Wysokich, który wznosi się na 2068 m n.p.m. – gwiazda wśród gór poza szlakiem. Samotna turnia monumentalnie wznosząca się nad Doliną Rybiego Potoku długo uchodziła za górę nie do zdobycia. Dziś, chociaż niedostępna dla niewprawionych w górskich wspinaczkach turystów, nie jest wcale tak nieosiągalna, jak się wydaje. Pod opieką wykwalifikowanego przewodnika nawet niedoświadczona osoba może zmierzyć się z Mnichem. A wszystko w bezpieczny i legalny sposób.
Na górę nie prowadzi łatwa, oznakowana ścieżka.
Żeby doświadczyć niezapomnianych wrażeń, kilkuset metrów pionowej ściany pod nogami i zapierających dech w piersiach widoków na Tatry i Morskie Oko, trzeba skorzystać z asekuracji i wsparcia licencjonowanego instruktora.
Wybierając nawet te najprostsze drogi wspinaczkowe, które prowadzą na szczyt, konieczne będzie użycie liny. Zdobycie turni jest jednak możliwe nawet dla osób o średniej kondycji. Również tych, które nigdy nie uprawiały wspinaczki górskiej. Z drugiej strony, Mnich budzi niesłabnące emocje wśród doświadczonych wspinaczy.
Poziom trudności kilkudziesięciu poprowadzonych dróg zaczyna się od prostych, kursowych, a kończy na tych ekstremalnie trudnych trasach taternickich.
Zakonnik o dwóch obliczach Mnich to góra o dwóch twarzach.
Pierwsza – gwałtowna – to ściana, którą można podziwiać od strony Morskiego Oka – północno-wschodnia, zwana też wschodnią. To właśnie na niej znajdują się najtrudniejsze, najdłuższe drogi, z największą ekspozycją. I to ona nieprzerwanie od lat pobudza wyobraźnię turystów tłumnie odpoczywających przy schronisku nad jeziorem. Nie wszyscy jednak wiedzą, że wierzchołek Mnicha jest stosunkowo łatwy do zdobycia od zachodu.
To druga – łagodna twarz Mnicha. Tu drogi są krótsze, a wspinanie odbywa się z półki na półkę, co pozwala aklimatyzować się z wysokością i ekspozycją krok po kroku. Najłatwiejsza – ale już wspinaczkowa, wymagająca wejścia z przewodnikiem wysokogórskim – jest tzw. Droga przez Płytę (trudność wejścia II).
To trasa pierwszych zdobywców – Jana Gwalberta Pawlikowskiego i Macieja Sieczki, przebyta jeszcze w XIX w. Kluczowym odcinkiem z istotnymi trudnościami jest ostatnie 30 m drogi, gdzie czeka skośny, eksponowany trawers przez podciętą płytę skalną. Trud wejścia wynagradzają niezapomniane widoki, sąsiednie wierzchołki niemalże na wyciągnięcie ręki i… bardzo niewiele miejsca na szczycie.
Zjazd lub opuszczenie na linie to jedyny sposób zejścia. Początkujący wspinacze mogą również spróbować swoich sił na nieco trudniejszej – drodze Robakiewicza (trudność III, długość około 100 m). Ale czy warto?
Marzy ci się wejście na szczyt niedostępną trasą turystyczną?
Następnym razem, gdy rozmarzysz się, pijąc herbatę nad Morskim Okiem, pomyśl o Mnichu. Nie będzie już dla ciebie tylko bezimiennym wierzchołkiem. Nie będzie nawet szczytem górskich marzeń, ale celem na wyciągnięcie ręki. A może – będzie początkiem ekscytującej przygody ze wspinaczką w Tatrach poza szlakiem.